Środowe wykłady:
"Bardzo interesująca literatura brytyjska. Są takie przypadki jak w tym momencie, że zastanawiam się co ja robię na tej uczelni. Zamiast czytać w domu książkę czy Cosmopolitan, popijając herbatę to siedzę na auli wraz z innymi osobami, które wpadły na ten sam genialny pomysł, żeby tu teraz być. Pewnie duża część z nich myśli sobie teraz to, co ja (oczywiście pozostali okazali się mądrzejsi, bo stwierdzili - prawidłowo - że nie ma sensu przychodzić): O losie, po co mi wiedzieć cokolwiek o Middle Ages jeśli nawet moja wiedza z polskiego o średniowieczu równa się zeru? (No może tak z 5%)
Niektórzy radzą sobie w inny sposób niż ja. Uczą się np. na jutrzejszy test (pierwszy na studiach, więc trzeba dobrze wypaść). Ja będę go miała w poniedziałek, więc jeszcze nie muszę zaczynać nauki. Znając życie wezmę się za to w niedzielę. Jeszcze inna, większa część studentów woli gadać z sąsiadem z ławki. Niedługo zagłuszą wykładowcę (tak, jak tydzień temu, kiedy aż zwrócił na to uwagę).
I pomyśleć, że czeka mnie jeszcze jeden wykład. Chyba wymknę się wcześniej, bo nie wytrzymam (*tak też zrobiłam).
Hahaha, właśnie spojrzałam dwie ławki w lewo na chłopaka z laptopem. Włączył sobie jakąś gierkę, taki jest zaciekawiony tym, co opowiada (z jakże wielką pasją) pan psor.
A tak nawiązując... Niektórzy ludzie chyba minęli się z powołaniem. Tak, wiadomo o kim mowa - profesor literatury. Nie dość, że ciągle patrzy na czubki swoich butów to jeszcze rozmawia sam ze sobą, co chwila zapisując coś na tablicy.
Jest 17:28, czyli planowo zostały jeszcze dwie minuty do końca tego bełkotu. O ile go nie poniesie i nie przedłuży swojego wykładu.
Aż mi długopis przestał pisać.
17:32 - profesorek się nieco zapędził.
17:33 - JEST! Uświadomił sobie, że musi kończyć. PRZERWA!"
Co innego wczorajsza historia z Andrew. Ten to dopiero potrafi zaciekawić :D. Nie dość, że wali prosto z mostu zdaniami typu: "When Romans finally fucked off..." to zaśpiewał nam coś nawet po walijsku, kiedy powiedzieliśmy, że nie słyszeliśmy nigdy tego języka. A na koniec uraczył nas dowcipem. Bardzo interesującym z resztą, haha. Ten to się nazywa wykładowcą z powołania! :D
szkoda, że masz profesora bez powołania i to jeszcze takiego, który przedłuża.. cóż, powodzenia! :)
OdpowiedzUsuńKochana Kasiu, błagam Cię ustaw dłuższy czas tego gifu z Twoimi fotkami. Jak czytam to lasuje mi się w mózgu bo kątem oka widzę jak zmienia się kolejna fotka. Nie, że coś z nimi nie tak - bardzo gustowne ale ciężej się czyta :(
OdpowiedzUsuńJak czytałam tą notkę to normalnie też zaczęłam się zastanawiać co ja tam robię. Od 8 wykłady z przerwami do 19.
To jest dopiero jazda. Wieczorem mam taką pustkę w głowie, że tylko kąpiel, susiu i w kimę haha :D
kurde, ale późno masz ten wykład ;o o tej porze, to ja bym pewnie na nim zasnęła xd
OdpowiedzUsuńu nas też często się zdarza, że odpalają laptopy, udają, że piszą, a tak naprawdę siedzą na fejsie ;p
ja grywam w pasjansa na telefonie xd
hahah to piąteczka! ;d
UsuńLubię tą nutkę ;dd
OdpowiedzUsuńwiem coś o zupełnie zbędnych wykładach na studiach...
OdpowiedzUsuńobecnie jestem na ostatnim semestrze inżynierki i...
z 3 przedmiotów które niczym się nie różnią zrobiłabym 1 - po co męczyć ludzi?
jednak oni lubią to robić.
pozdrawiam ;)
myślę że tak 40zł już z wysyłką bądź wymiana na inną torbe, bo mam brązową i nie wiem na co mi kolejna.
OdpowiedzUsuńserio? podoba CI się? dzięki wielkie :D Tak zmieniam i zmieniam wygląd tego bloga ale kurcze ciągle coś jest nie tak :c
OdpowiedzUsuń:)
OdpowiedzUsuńNie lubię rozpuszczonych włosów, ale czasem na potrzeby zdjęć rozpuszczam jak nie ma wiatru i nie nachodzą mi one na twarz :D Rozpuszczę jak będzie okazja ;***
OdpowiedzUsuńdzięki za miłą opinię ;)
OdpowiedzUsuńniedługo pokażemy nowe bransoletki - może wpadniesz? ;)
To prawda, że wielu wykładowców mija się z powołaniem. Ale prawdą jest, że dziś wielu ludzi nie pracuje tam gdzie naprawde chce. Nie ich wina. :)
OdpowiedzUsuńFajnie się czyta twoje notki, poczułam, że jestem razem z toba na uczelni :P
OdpowiedzUsuńno dokładnie :) weekend 4-dniowy <3
OdpowiedzUsuńNiestety większość profesorów na uczelni ma gdzieś, żeby zainteresować swoją lekcją dlatego też zdarzają się przypadki i to coraz częściej, że studenci zasypiaja, zajmuja sie sobą itd :D
OdpowiedzUsuńwidzę, że też jesteś na filologii angielskiej :)
OdpowiedzUsuńTaaak, są wykłady, na które aż chce się wstawać na tą 7.30, niestety równie często zdarzają się przypadki beznadziejne :<
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Czmiel
Fajna nuta :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do siebie :)
tak ;)
OdpowiedzUsuńKOCHAM TIMBERLAKE'A :D
OdpowiedzUsuń